Dotychczas wiek emerytalny we Włoszech wynosi 67 lat, od kwietnia Włosi będą mogli odpocząć od pracy już w wieku 62 lat, choć pod warunkiem, że przepracują 38 lat. Jak wyliczył rząd Ligi i Ruchu Pięciu Gwiazd, w tym roku z nowych przepisów skorzysta 290 tys. dodatkowych emerytów, a w ciągu dwóch następnych lat – kolejnych 680 tys. osób. Nowy sposób liczenia wieku (nazywany metodą 100, ponieważ 62 i 38 sumują się do 100) został eksperymentalnie wprowadzony na trzy lata, ale Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostrzega, że taki ruch spowoduje obniżenie potencjału wzrostu Włoch i dodatkowo zwiększy już wysokie wydatki na emerytury.
Już teraz Włochy przeznaczają na emerytury – jak wynika z danych Eurostatu – ok. 13,5 proc. PKB. To po Grecji i Finlandii najwyższy poziom wśród krajów Unii Europejskiej.
Włoskie zmiany w systemie idą pod prąd ogólnym trendom w UE. Dotychczas przez wszystkie kraje przechodziła fala reform związanych z wydłużeniem wieku emerytalnego czy ograniczaniem dostępu do wcześniejszego odpoczynku. – Na przykładzie Polski czy Rosji wyraźnie widać, jakie korzyści przynoszą populistyczne hasła i populistyczne decyzje – komentuje Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan. W Polsce PiS, który szedł do wyborów z hasłem przywrócenia niższego wieku emerytalnego (powrót z 67 lat dla wszystkich do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn),wygrał te wybory. W Rosji, gdy prezydent Władimir Putin ogłosił plan wydłużenie wieku, natychmiast spadło mu poparcie. Szybko więc się z tego pomysłu wycofał.
– Włochy są w stanie tzw. eurosklerozy, to znaczy stagnacji trwającej już ponad 20 lat. Młodzi ludzie nie widzą przed sobą perspektyw, nie widać wielkich szans na rozruszanie gospodarki, więc wygrywają populiści – zauważa też Maciej Bukowski, prezes think tanku WiseEuropa.